Moim zdaniem i zdaniem innych

Eksplozja empatii Polaków?

Nagła narodowa eksplozja empatii wobec uchodźców jest oczywiście jednoznacznym dobrem, ale trudno nie zauważyć skrajnego przechyłu na szali emocji – z bezwzględnych skurwieli, przyklaskujących śmierci z wychłodzenia w lasach granicznych, Polacy stali się nagle czułymi gospodarzami zapraszającymi do siebie uciekinierów ze Wschodu. Jest to podszyte tyleż wyrzutem sumienia, co najzwyklejszym, swojskim, biało-czerwonym rasizmem i fanatyzmem religijnym: przyjmę pod swój dach każdego, byle był chrzczony, pogaństwo niech zdycha. Najbardziej krewcy propagatorzy takiej selekcji już zaczęli grasować na Podkarpaciu, napadając na podejrzanie smagłych przybyszów. Biorąc pod uwagę rychłą apokalipsę, a nawet spodziewając się jej, spoglądam na te wybryki z obrzydzeniem, ale i politowaniem, przecież „wnet i tak zginiemy w zupie” z ciężkiej wody. Jeśli się czegoś boję naprawdę, to nie końca, lecz przetrwania świata kosztem Ukrainy – w nieznośnej równowadze strachu, w smrodzie gnijących sumień, bo przecież lęk przed upadkiem dyktatora, który może nas wszystkich ze sobą pociągnąć do piekła (czemuż miałby się litować w ostatnich chwilach, mając przy sobie walizkę atomową?), ostatecznie okaże się silniejszy od współczucia wobec ginącego kraju.

Europa nie zechce umierać za Kijów – Putin o tym wie, dlatego napierał będzie do końca pomimo wszelkich pogróżek, sankcji, po tysiącach, a choćby i milionach trupów. Nadeszła nowa barbaria, nie ma żadnych zasad poza czystą przemocą i karnawałem bezprawia, więc zasadniczo nie da się jej przeciwstawić paragrafami, można tylko wdać się we wspólny taniec śmierci i stoczyć w otchłań albo poddać. Nie wiem, ile można żyć bez nadziei, wiem, że mały sens ma beznadziejne życie. Trochę jakbyśmy nie mieli wyjścia.

Wojciech Kurczok

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

uzuepłnij * Time limit is exhausted. Please reload the CAPTCHA.