Moim zdaniem i zdaniem innych

Biograf Jana Pawła II: Wierzę ofiarom, a nie biskupom

Wywiad:Arkadiusz Gruszczyński

Oczekiwałbym, że biskupi padną na kolana i w imieniu Kościoła będą ludzi skrzywdzonych i samego Boga prosić o przebaczenie. Że zło nazwą złem bez względu na to, kto się go dopuszczał, mataczył, tuszował i kłamał – mówi Janusz Poniewierski.

Janusz Poniewierski jest dziennikarzem i publicystą, autorem książek o Janie Pawle II, m.in. „Pontyfikat” i „Gesty Jana Pawła II”, jako redaktor „Dzieł zebranych Jana Pawła II” został laureatem nagrody Totus 2010 r. Współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, w latach 1993-97 był szefem działu religijnego pisma, od 1998 r. członkiem redakcji miesięcznika „Znak”. Prezes Krakowskiego Klubu Chrześcijan i Żydów „Przymierze”.

Arkadiusz Gruszczyński: PiS próbuje zapisać Kościół do partii. Sejm przyjmuje uchwałę broniącą dobrego imienia papieża, marszałek Sejmu wygłasza orędzie w tej sprawie, na fasadzie Pałacu Prezydenckiego wyświetla się zdjęcie Wojtyły. Dlaczego nie słychać oporu biskupów przed włączaniem spraw kościelnych do bieżącej polityki i kampanii wyborczej?

Janusz Poniewierski, publicysta „Znaku”, biograf Jana Pawła II: Duża część biskupów jest zaszokowana tak mocno postawionymi pytaniami o odpowiedzialność papieża i odbiera je jak atak na jego świętość. Jak ojcobójstwo. W tej sytuacji hierarchowie za dobrą monetę przyjmują każdą obronę św. Jana Pawła II. Nie wykluczam przy tym, że ci rozsądniejsi, którzy zdają sobie sprawę z ceny, jaką za tę PiS-owską kampanię zapłaci polski Kościół, zostali wciągnięci w pułapkę. Bo przecież niemożliwe jest, żeby polski biskup nie bronił polskiego papieża, któremu – obiektywnie – tak wiele zawdzięczamy. I który ma status świętego, niemalże doktora Kościoła, to znaczy osoby, która wniosła znaczący wkład w jego nauczanie.

Przewiduję kolejną falę odejść z Kościoła

Przecież wykorzystanie biografii papieża do bieżącej walki politycznej pogłębi jeszcze bardziej laicyzację.

– Myślę, że tak właśnie się stanie. Kościół jeszcze bardziej niż dotąd zaangażuje się w pracę na rzecz PiS-u. A partia ta będzie się przedstawiać jako gwarant „normalności”, zdrowej rodziny, prawa Bożego i polskości, a także obrońca przed „moralną zgnilizną”, „degeneracją” i obcymi interesami, włącznie z interesem Moskwy, Berlina i Brukseli. To, co teraz obserwujemy, to wyraźny sygnał, że władza rozpisała już role. I ten, kto jest za Janem Pawłem II i za katolicyzmem, powinien ją popierać. Przypominam słowa marszałek Witek: „To wstyd stać z nimi [tj. krytykami papieża] po jednej stronie”. W moim przekonaniu PiS zapowiada walkę dobra ze złem, światła z siłami ciemności. To oczywiście pogłębi polaryzację. Może właśnie o to chodzi, bo to pozwala budować prosty, czarno-biały obraz rzeczywistości.

Odpowiadając na pańskie pytanie o laicyzację, przewiduję kolejną falę odejść z Kościoła, choć nie musi się to przekładać na wzrost liczby apostazji. Pewna grupa po prostu przestanie chodzić do kościoła, formalnie nigdzie tego nie zgłaszając.

Episkopat wydał oświadczenie, pod którym podpisał się delegat ds. ochrony dzieci. Co pan sądzi o tym komunikacie?

„Pytania o Jana Pawła II to jak zdrada ojczyzny”. Marcin Gutowski: Słyszę to, po każdym reportażu o ciemnych stronach kapłaństwa Karola Wojtyły

– Rzecznik Konferencji Episkopatu, zamiast samemu zabrać głos, poprosił o to dwóch księży na co dzień zajmujących się ochroną dzieci i młodzieży. Obu tych duchownych, ks. Adama Żaka i ks. Piotra Studnickiego, bardzo cenię. Popieram też to, co napisali na temat konieczności „dalszych badań archiwalnych”. Zwracam jednak uwagę, iż nie jest to wcale stanowisko Episkopatu i może on bardzo łatwo się od tych słów wykręcić. Oświadczenie to raczej wyraz nadziei obu księży na otwarcie archiwów kościelnych aniżeli zobowiązanie podjęte przez biskupów. Dopowiedzenia czy może nawet sprostowania wymagałoby również zawarte tam zdanie, iż „jako Kościół zapewniamy [ofiarom] przyjęcie, wysłuchanie i wsparcie”. Ta fraza sugeruje, że takie jest stanowisko Konferencji Episkopatu, a to jednak gruba przesada. Przypominam, że do tego gremium należy także abp Andrzej Dzięga, który jest oskarżany o krycie księży pedofilów. No tak, ale ci dwaj księża piszą o tym w swoim imieniu, a także w imieniu instytucji, w których pracują, i środowisk takich jak Zranieni w Kościele, czyli oddolnej wspólnoty zajmującej się pomocą ofiarom molestowania w Kościele.

Następca kard. Wojtyły w Krakowie, abp Marek Jędraszewski, mówi o drugim zamachu na papieża, tym razem zorganizowanym przez środowisko ideologii gender. Abp Grzegorz Ryś uważa, że Jan Paweł II i jego życiorys obronią się same. Jak pan ocenia zachowanie biskupów w ostatnich dniach?

– Abp Jędraszewski mówi to, co zawsze, inni zachowują się trochę tak, jakby uciekali przed trudnymi pytaniami, zmieniają temat. Na przykład zamiast o pedofilii mówią o obaleniu komunizmu. Mam wrażenie, że niektórzy boją się zmierzchu tego, co stare, i nadejścia nowego, którego kompletnie nie pojmują. Jeszcze inni, a może ci sami, broniąc papieża, myślą, iż występują w ten sposób w obronie samego chrześcijaństwa.

Zamiast wyrazić skruchę we imieniu Kościoła, abp Gądecki atakuje dziennikarzy 

Abp Stanisław Gądecki postanowił włączyć się do debaty, broniąc oczywiście za wszelką cenę papieża. Jak pan ocenia ten głos?

– Daje do myślenia, że przygotowanie tak okrągłego oświadczenia zajęło arcybiskupowi aż dwa i pół dnia. Co ciekawe, jego autor, broniąc papieża, wyraźnie mówi o możliwości popełniania przez niego błędów. Szkoda, że nie wyraża przy tej okazji skruchy w imieniu Kościoła w Polsce za krzywdy i cierpienia, a zamiast tego oskarża i dyskredytuje twórców reportażu stacji TVN. Szkoda też, że ofiary molestowania są tu jedynie tłem do obrony papieża. Tak jak przewidywałem, nie pada tam ani jedno słowo na temat archiwów kościelnych i ewentualnego ich otwarcia.

Przy tej okazji warto zauważyć, że swój komunikat wydała ostatnio również krakowska kuria. Napisano w nim, że trwa „mozolna praca [archiwistyczna] dużej liczby wykwalifikowanych osób”, a w jej wyniku nie natrafiono jak dotąd na „żaden dokument” mogący poświadczyć prawdziwość zarzutów postawionych krakowskim hierarchom przez autora reportażu. W komunikacie nie pada jednak nazwisko żadnego historyka, nie podpisał go nawet biskup! Kuria chce, żebyśmy uwierzyli jej na słowo, zarówno w tej sprawie, jak i w odniesieniu do jej zapewnień o „niezbędnym wsparciu” okazywanym przez Kościół osobom pokrzywdzonym. I to pisze archidiecezja, w której niedawno odmówiono odczytania przygotowanego przez ludzi Kościoła, delegatów ds. ochrony dzieci i młodzieży apelu o zgłaszanie się ofiar ks. Eugeniusza Surgenta. Czy potrzebny tu jest jeszcze jakiś komentarz?

W filmie Gutowskiego jedna z osób pokrzywdzonych mówi, że Kościół nie interesował się jej losem. Że nikt nigdy jej nie szukał. Konfrontując tę wypowiedź z komunikatem krakowskiej kurii, widzę, że ktoś mija się z prawdą. Nie mam wątpliwości, komu zaufać: wierzę ofiarom. Zbyt wiele już usłyszeliśmy w tej sprawie kłamstw z ust ludzi Kościoła hierarchicznego.

Co powinien zrobić Episkopat? Jaki komunikat wydać? Jak się zachować?

– Mogę tu mówić jedynie o tym, czego sam oczekiwałbym jako katolik. Oczekiwałbym, że biskupi zaproszą na posiedzenie przedstawicieli ofiar, że pozwolą im mówić. I sami, w swoich diecezjach, zaczną tych ofiar szukać, i pofatygują się do nich na osobistą rozmowę. Tu upatrywałbym szansy na dostrzeżenie i zrozumienie dramatu, z którym borykają się ci ludzie. A potem oczekiwałbym tego, że biskupi padną na kolana i w imieniu całej instytucji Kościoła będą ludzi skrzywdzonych i samego Boga prosić o przebaczenie. Że zło nazwą złem – bez względu na to, kto się go dopuszczał, mataczył, tuszował i kłamał. Że przestaną tolerować bezczelność takich swoich kolegów jak abp Sławoj Leszek Głódź, obecny niedawno w Białymstoku na uroczystościach kościelnych, czy wspomniany już abp Dzięga. Chciałbym też, żeby zostały podjęte bardzo konkretne działania mające na celu zadośćuczynienie ofiarom. Oczekuję od biskupów także tego, o czym mówiliśmy już wcześniej: otwarcia archiwów i powołania niezależnej komisji ds. nadużyć seksualnych w Kościele na wzór tej działającej we Francji. Może jako polscy katolicy powinniśmy o to bardziej stanowczo zaapelować?

Nie można bronić papieża kłamstwami i przemilczeniami

Mnie również martwi brak w debacie publicznej postulatu powołania niezależnej, publiczno-kościelnej komisji, która, posiłkując się aktami kościelnymi i przesłuchaniami świadków oraz ofiar, zbadałaby realną skalę pedofilii w powojennym polskim Kościele.

– Postulat powołania takiej komisji od dawna zgłasza ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. O ile pamiętam, mówią o tym także Tomasz Terlikowski i wiele innych osób. Potrzeba niezależnej komisji wydaje mi się oczywista: konieczne jest pełne ujawnienie prawdy. Mówię to także jako katolik, nie można przecież nikogo bronić za cenę kłamstw i przemilczeń. Ma pan też rację co do PiS-u: obrona papieża w sposób bardzo czytelny staje się dziś elementem walki wyborczej, przeciwstawiania się tak zwanej europejskości. To zjawisko bardzo niebezpieczne dla Kościoła, kolejny element łączący go z aktualnie rządzącą władzą i odpychający od niego młodzież krytyczną wobec Prawa i Sprawiedliwości.

Obrona Wojtyły to dziś wyzwanie dla katolików wierzących w jego poświadczoną przez Kościół świętość. Trzeba na nowo przemyśleć, czym ta świętość jest. Bo to nie jest wcale wolność od błędów czy bezgrzeszność i moralna doskonałość, którą pokazywały kiedyś żywoty świętych. Świętość Wojtyły może obronić się tylko wówczas, gdy spróbujemy zobaczyć całość uwarunkowań, jakim podlegał. Kiedy spojrzymy nań w całym bogactwie jego osobowości i jego duchowości – i zobaczymy dramat, w jakim uczestniczył, łącznie z tym, do czego, jak dziś oceniamy, nie dorastał, czemu nie sprostał. Jednak ta świętość na pewno się nie obroni, gdy zamkniemy oczy i uszy na rzeczywistość. I będziemy powtarzać jak mantrę, że Jan Paweł II był „największym z rodu Polaków”, oraz obdarzać go na siłę przydomkiem „wielki”. Kościół powinien wreszcie zrozumieć, że młodzi nie chcą już tego słuchać. Dla nich papież Polak to postać z przeszłości, która nie budzi w nich żadnych pozytywnych emocji ani wzruszeń. Oni są zmęczeni tym nieustannym kultem papieża.

Wojtyła był patronem pańskiego środowiska inteligencji katolickiej z Krakowa. Publikował w „Znaku” czy „Tygodniku Powszechnym”, cenił wasz głos. Czy to środowisko dokonuje rewizji tych relacji? A może nie należy ulegać moralnej panice i – jak mówi mój szef Adam Michnik – nie oceniać całości biografii Jana Pawła II poprzez jego błędną ocenę przypadków pedofilii w Kościele?

– Nikt mnie nie upoważnił, żebym kogokolwiek tu reprezentował. Nie ma już też jednego krakowskiego środowiska katolików świeckich. Mogę zatem mówić jedynie za siebie, choć przecież teksty pojawiające się na łamach obu wymienionych przez pana pism wyraźnie pokazują, że ta rewizja następuje. Nikt nie odwraca się plecami od faktów. Wielu z nas, polskich katolików, również tych związanych z „Tygodnikiem Powszechnym” i „Znakiem”, przez lata żyło w kulcie papieża Wojtyły. Miał rację Stanisław Obirek, kiedy mówił o „złotym cielcu” polskiego Kościoła. Dziś trzeba to wreszcie właściwie ocenić. Dostrzec autentyczną wielkość tego papieża i to, co rzeczywiście mu zawdzięczamy, ale i to, co było jego cieniem. Nie bójmy się tego.

Zobaczmy człowieka i jego wybory, także te, które trzeba dziś surowo ocenić, a nie spiżowy pomnik czy gipsową figurkę. Nie lękajmy się również odrzucenia papolatrii, czyli bezkrytycznej wiary w papiestwo. To nie jest katolicyzm, to forma bałwochwalstwa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

uzuepłnij * Time limit is exhausted. Please reload the CAPTCHA.